2016AktualnościNajnowsze

CO TAM PANIE W RADZIE: MÓWIŁ DZIAD DO OBRAZU…

Cóż interesującego mogło wydarzyć się podczas czerwcowej sesji statutowej? Dla ułatwienia dodam, że w jej porządku obrad widniały punkty – zatwierdzenie sprawozdania z realizacji budżetu miasta za rok 2015 oraz udzielenie absolutorium prezydentowi miasta. Scenariusz łatwy do przewidzenia, aż nazbyt łatwy! Byłem ciekaw, co też tym razem wymyślą Marcin z Lubczy koło Ryglic i spółka. Coraz trudniejszy mają żywot, niemal żywot człowieka niepoczciwego.
     Wszystko rozpoczęło się standardowo. Przemówił prezydent, przemówiła skarbnik miasta, przemówił przewodniczący komisji rewizyjnej. Zaprezentowano pozytywną opinię Regionalnej Izby Obrachunkowej. Zamierzano jeszcze przedstawić radnym ustnie informację o stanie mienia miejskiego, ale zdecydowano się na dostarczenie jej na piśmie. Jednak szef klubu radnych PiS, wyż wzmiankowany Marcin z Lubczy koło Ryglic, zaprotestował i  zażyczył sobie również mówionej wersji, ku zniesmaczeniu nie tylko przewodniczacego rady. Trudno, demokracja ma również swoje bezprawie, zatem zmusiła pozostałych do słuchania tego, czego nie chciała. Ale szef został usatysfakcjonowany. Noi zastępca prezydenta, Andrzej Gutkowski, musiał podagać sobie a muzom i Marcinowi. Zastanwiam się, czy szefowi klubu prawych i sprawiedliwych drukowane kiepsko idą, czy jest zdeklarowanym słuchowcem. Żeby kiepsko szły, nie sądzę. A jeśli jest wybitnym słuchowcem, to wówczas nie powinien marnować talentu i zatrudnić się w jakiejś solidnej kapeli, na przykład znakomitym zespole „Bic cyc’, albo przynajmniej „Formacji nieżywych schabów”. Swoją bardzo pozytywną opinię o realizacji budżetu wygłosił również przewodniczący komisji ekonomiczno-finansowej, Stanisław Ząbek.
     Później klubowe opinie wygłosili ich szefowie. Jak należało spodziewać się, clou wypowiedzi Marcina z Lubczy koło Ryglic było zniesmaczenie realizacją budżetu w minionym roku. Szczerze człowiekowi współczułem, gdyż widac było, że cierpi prawdziwe męki, niczym ów Piekarski. Nie miał wyjścia, musiał rżnąć głupa. Niby nie rozumiał prostych zależności w rozliczaniu wieloletnich inwestycji, nie doczytał wyjaśnień w zależnościach rezerwy budżetowej i innych elementów budżetu, niby nie pojmował czegoś tam jeszcze z oczywistych zawiłości konstruowania budżetu. Musiała skarbnik Filipek tłumaczyć oczywistości po kilkakroć, jak krowie na rowie. Nie pomogło. Grzmiał na temat zadłużenia, jakby nie docierały do niego proste zależności sensownego zadłużenia i pozyskiwania funduszy Zadeklarował głosowanie przeciw przyjęciu sprawozdania. W trochę mniejszym zakresie sprawozdanie krytykowali pozostali prawoskrętni radni. Jednak cały obecny w czasie głosowania klub, w sile 8 szabel, zagłosował przeciw przyjęciu sprawozdania.
     Radny Robert Homicki, jedyny utożsamiający się w radzie z Nowoczesną, nie mógł nijak pojąć logiki żon i mężów prawych i sprawiedliwych, którzy z jednej strony jak mantrę powtarzają bzdury o przesadnym zadłużeniu, a z drugiej ustawicznie występują z wnioskami ustanawiania różnych ulg i fundowania chociażby darmowych przejazdów. Niemal z peanem na cześć prezydenta Tadeusza Ferenca wystąpiła przewodnicząca klubu PO, Jolanta Kaźmierczak. Wyeksponowała przede wszystkim skuteczne przedsięzwięcia prorozwojowe.
     Gdy na sesyjną ambonę wstąpił Konrad Fijołek było wiadomo, że nie odpuści prawym i sprawiedliwym ich partyjnego kunktatorstwa. Owszem, nie odpuścił, ale był wyjątkowo pojednawczy. Wprawdzie uświadomił im, że są opozycją bezzębną, gdyż nie mają czym gryźć, czyli nie mają żadnych racjonalnych argumentow. Miniony rok był już piętnastym, rekordowym budżetowo, a inwestycyjnie wręcz niespotykanym. Zrealizowano inwestycje wartości 367 mln zł. Przecież to powinno im, jako radnym tak dynamicznego miasta, któremu wszyscy zazdroszczą, sprawiać zadowolenie i dawać powody do dumy. Zaapelował, aby choć raz, w tak oczywistych i nie do podważenia realiach, poparli wykonanie budżetu. Było to mówienie do obrazu.
     Skoro sprawozdanie budżetowe nie podobało im się tak jakoś na siłę, to pomyślałem, że przy głosowaniu uchwały udzielającej prezydentowi absolutorium nieco zelżą w swojej przyciężkawej logice. Nic bardziej mylnego! Wyniki idealnie powtórzyły się.         

Roman Małek